niedziela, 1 października 2017

Prochy Jerzego Harasymowicza

Będąc latem w Bieszczadach wybraliśmy się – bo jakżeby inaczej –tam, gdzie wszyscy, czyli na Połoninę Wetlińską. Wybraliśmy się dla karpackich krajobrazów i dla morza traw. Tymczasem z punktu widzenia tanatoturystyki „Wetlińska” jest miejscem szczególnym (o czym idąc tam nie wiedzieliśmy). Dlaczego? Bo rozsypano nad nią prochy polskiego poety, Jerzego Harasymowicza.

Harasymowicz to postać dobrze mi znana, jako że w czasach liceum interesowałam się poezją współczesną. Ten człowiek kochał przyrodę i postrzegał ją może nie w sposób naukowy, ale w taki, który może czegoś nauczyć – przede wszystkim tego, że ma ona swoje tajemnice, i że człowiek czerpie z niej dużo więcej niż tylko pokarm czy surowce. To on jest autorem najpiękniejszej (według mnie) na świecie piosenki o górach, tej z refrenem:

Wokół góry, góry i góry 
I całe moje życie w górach.
Ileż piękniej drozdy leśne śpiewają
Niż śpiewak płatny na chórach.

Wokół lasy, lasy i wiatr
I całe życie w wiatru świstach.
Wszyscy, których kocham – wita Was
Modrzewia ikona złocista.


Jak to się stało, że prochy Harasymowicza zgodnie z jego zapisaną w testamencie wolą wysypano ze śmigłowca górskich ratowników nad bieszczadzkimi połoninami? Poeta umarł w 1999 roku, a wówczas – jak zresztą i obecnie – obowiązywała ustawa o chowaniu zmarłych z 1959, zabraniająca rozsypywania prochów gdziekolwiek poza tonią morza. Jedynym legalnym miejscem przebywania takich prochów na lądzie była (i jest) urna umieszczona na cmentarzu. Przypuszczam, że dla Harasymowicza z uwagi na jego zasługi dla polskiej kultury i sztuki zrobiono wyjątek. A może ludzie związani duchem z poetą i Bieszczadami sami podjęli taką decyzję… Jak było – nie wiem, dosyć, że we wrześniu 1999 r. nad Połoniną Wetlińską zawisł helikopter GOPR i… STAŁO SIĘ. 

Całe życie rzekł mistrz
budowałem latawiec
chciałem żeby był
taki wielki

I mistrz
rozłożył ręce
i uleciał szeleszcząc


Na szczęście w ostatnich latach zaczęto mówić o liberalizacji polskiego prawa w tym względzie. Rozsypywanie popiołów ze skremowanych ciał ma być dozwolone w tzw. ogródkach pamięci, urządzonych na cmentarzach. Zwykle tego typu ogródki są po prostu ogrodzonymi trawnikami, na których po wysypaniu prochów zmarłego można (aczkolwiek nie ma obowiązku) umieścić epitafium. W Polsce teren pod takie ogródki przygotowało już kilka cmentarzy, m.in. Cmentarz Komunalny Północny w Warszawie. Ale na razie ogródki „leżą odłogiem”, a zielone światło się nie zapala i nie wiadomo, kiedy to nastąpi. Ten zaś, kto ośmieliłby się samopas skorzystać z takiej opcji, może liczyć na karę grzywny bądź 30-dniowego aresztu. W Szczecinie i Poznaniu podejmowano już wprawdzie próby rozsypywania na cmentarzu prochów, ale gdy wieści dotarły do władz, proceder ukrócono. Należy stąd wszakże wyciągnąć ważny wniosek: naród nie jest temu całkiem przeciwny.

Skąd zatem taki konserwatyzm prawa? Dlaczego w Polsce wciąż nie można robić tego, co od dawna wolno w innych krajach Europy, nie mówiąc już o reszcie świata? Z sanitarnego punktu widzenia prochy po kremacji są całkowicie sterylne i bezpieczne. Można je bez obaw powierzyć naturze, albo postawić sobie w urnie na kominku – tak jak to robią Amerykanie. Nie grozi z tego powodu żadna epidemia. Nie jest to także obrzydliwe, może co najwyżej lekko szokujące dla nieprzyzwyczajonych.

Największe znaczenie ma tu fakt, że przeciwnikiem rozsypywania popiołów zmarłych jest Kościół Katolicki. Instrukcja Ad resurgendum cum Christo dotycząca pochówku ciał zmarłych oraz przechowywania prochów w przypadku kremacji wydana w 2016 roku w Rzymie przez Kongregację Nauki Wiary mówi, że kremacja jest dopuszczalna, o ile nie godzi w kościół i dogmaty chrześcijaństwa (takie jak np. zmartwychwstanie), ale po kremacji należy dokonać pochówku popiołów. Pochówek jest bowiem wyrazem szacunku dla ciał, w jakiejkolwiek by nie występowały postaci. Ciała zaś poprzez chrzest święty stały się świątyniami i narzędziami Ducha Świętego, zatem należy im się najwyższy respekt. Natomiast przechowywanie popiołów z miejscu przypadkowym (nie świętym), czy to w urnie, czy w postaci rozproszonej, jest równoznaczne z brakiem szacunku dla ciała.

Jerzy Harasymowicz katolikiem nie był. Jego korzenie rodowe stanowiły plątaninę linii polskich, ukraińskich, niemieckich, tatarskich, a nawet ormiańskich. Rodzina ojca związana była z tradycją grekokatolicką, wykluczającą kremację. On sam fascynował się kulturą Łemków. Miał też w swoim życiorysie epizod socjalistyczny i prosowiecki. Tak więc decyzję o skremowaniu jego ciała i rozsypaniu prochów nad górami musiał podjąć podążając szlakiem swoich osobistych odczuć, nie zaś żadnej wiary czy ideologii. 



Na Przełęczy Wyżnej pod Połoniną Wetlińską stoi tuż przy szlaku symboliczny pomnik wystawiony Jerzemu Harasymowiczowi, odnowiony niedawno przez bieszczadzki GOPR. Dwa bloki piaskowca połączone zostały kutym motywem cerkiewnej bani, tworząc coś w rodzaju bramy, zwanej potocznie „Bramą do Krainy Łagodności”. Na jednym bloku widnieje tablica z nazwiskiem i datami narodzin oraz śmierci poety. Na drugim – fragment jego znanego wiersza.

W górach jest wszystko co kocham 
Wszystkie wiersze są w bukach
Zawsze kiedy tam wracam
Biorą mnie klony za wnuka

Chciałabym się kiedyś dowiedzieć, jak to dokładnie było z rozsypywaniem prochów poety. Czy odbyło się to w prawie, czy poza prawem? Jeśli ktoś wie coś na ten temat, niech się podzieli.

©  Agata A. Konopińska 



ŹRÓDŁA

- Andrzej Mielnicki (2017) Rewolucja w pochówku zmarłych: prochy będzie można rozsypać. http://gazetaolsztynska.pl/

- DZIENNIK TORUŃSKI, WIADOMOŚCI (2016) Kremacja ciała jest dozwolona. A rozsypanie prochów? http://www.nowosci.com.pl/wiadomosci/

- Gerhard Kard. Müller i Luis F. Ladaria, (2016) Instrukcja dotycząca pochówku ciał zmarłych oraz przechowywania prochów w przypadku kremacji: http://episkopat.pl/28991-2/
- Białczyński (2018) Jerzy Harasymowicz (1933 – 1999) – Strażnik Wiary Przyrodzonej Słowian i Ruski Lichtarz: https://bialczynski.pl/