niedziela, 13 maja 2018

Podwójny pochówek na południu Włoch

Noblistka Wisława Szymborska uważała, że "nic dwa razy się nie zdarza", lecz ja się z tym nie mogę w całości zgodzić. Bo dzisiejszym tematem jest podwójny pochówek. Pochówek to coś takiego, co zazwyczaj odbywa się jednokrotnie. Mówię "zazwyczaj", bo niekiedy ludzkie szczątki podlegają ekshumacji i są ponownie grzebane. Lecz tym razem chodzi mi o stałą tradycję podwójnego pochówku, występującą w Neapolu, z którego kilka dni temu wróciłam.

Ta unikalna tradycja zrodziła się na gruncie dawnej (i wciąż jeszcze pokutującej na południu Włoch) wiary w niechęć duszy zmarłego do opuszczenia ziemskiego padołu. Dusza, by mogła dojrzeć do spokojnego odejścia, potrzebuje czasu i pomocy żyjących. Stąd biorą się makabryczne rytuały z martwym ciałem w roli głównej. Zaznaczam od razu, że mowa tu o tradycji, która była żywa kilkaset  lat temu, a obecnie zanika, lecz wciąż jeszcze nie odeszła w mrok przeszłości.

Po śmierci ciało jest wkładane do trumny, trumnę zaś spuszcza się podczas ceremonii pogrzebowej do grobu na pewien czas – od pół roku do dwóch lat. W tymże czasie musi dojść do rozkładu tkanek miękkich. Im bardziej się one rozłożą, tym więcej gotowości do odejścia z ziemi uzyska dusza. I o to właśnie chodzi. Zwłoki są następnie wydobyte z grobu i złożone na specjalnym stole, gdzie będą przygotowane do drugiego pogrzebu. Zajmują się tym specjalni pracownicy, jednak zawsze kieruje się do członków rodziny zmarłego pytanie o chęć udziału w przygotowaniach. Rodzina często mówi „tak”, gdyż obecność krewnych gwarantuje, iż wszelkie czynności zostaną przeprowadzone z należytą starannością.

Przygotowania do drugiego pogrzebu polegają na obmyciu ekshumowanych szczątków i oczyszczeniu ich z pozostałości ubrania oraz niewygniłego jeszcze ciała. Mówiąc brutalnie, szkielet jest obierany z resztek mięsa. Najpierw obmywa się zwłoki wodą z mydłem, a potem przeciera szkielet prześcieradłem nasączonym alkoholem (albo naftaliną – w różnych źródłach podawane są różne informacje). Dopiero gdy szkielet jest czysty, następuje pełna, prawdziwa śmierć człowieka, po której dusza uwalnia się od spraw ziemskich, osiąga spokój i oddala się w zaświaty. Ciało jest czyste, więc dusza jest czysta. Ciało, od tej chwili jakby święte, można pochować – byle z daleka od miejsca pierwszego pochówku.

Tak więc droga TAM ma dwie fazy. Pomiędzy pierwszym a drugim pogrzebem rozciąga się faza przejściowa. W ciele już nie ma życia, tymczasem dusza wciąż dźwiga ziemski ciężar. Co gorsza, znajduje się w niebezpieczeństwie, którym jest pokusa przybrania postaci cielesnej i pozostania na ziemi. Pozostanie duszy pomiędzy żywymi oznaczałoby dla niej wieczne błądzenie i udrękę. Żyjący krewni mogliby również ucierpieć, nękani przez ducha. Aby nie przywoływać między żywych duszy zmarłego, pozostający w żałobie krewni mają przez cały ten okres zakaz wymawiania jego imienia.

Faza właściwej wędrówki w zaświaty rozpoczyna się w momencie oczyszczenia szkieletu. Po drugim pogrzebie rodzina zmarłego odczuwa ulgę, czuje się wzmocniona i pocieszona. A żałoba się kończy. Cały ten rytuał jest tyleż logiczny, co makabryczny. I wielce niehigieniczny. Tym niemniej wciąż jeszcze spotykany w okolicach Neapolu…

Ale Włochy południowe, słynące z katakumb i szokujących rytuałów związanych ze śmiercią, to nie tylko Neapol. W odległości 35 km od Neapolu jest na morzu Tyrreńskim mała, wulkaniczna wyspa o nazwie Ischia. Znana jest ze znalezionej podczas wykopalisk Czary Nestora, starożytnego naczynia z najstarszymi na świecie inskrypcjami w języku greckim. Niedawno, w sierpniu 2017 roku, miało tam miejsce trzęsienie ziemi o umiarkowanej sile, w wyniku którego zginęły dwie osoby i zawaliło się wiele budynków. Wyspa jest często odwiedzana przez turystów z uwagi na świetny klimat, plaże, kolorowe wioski rybackie, działające od starożytności termy i rozległe winnice dające hektolitry boskiego napoju. Przy okazji można też obejrzeć wspaniałe zabytki. Dla mnie najważniejszym obiektem na wyspie jest dawny klasztor Klarysek, a dokładniej - znajdująca się w jego podziemiach krypta. Od XVI wieku chowano tam w dziwaczny (i mrożący krew w żyłach) sposób zmarłe zakonnice. Pod ścianami przygotowane były dla nich kamienne fotele, które ja bym raczej nazwała sedesami z uwagi na duże podobieństwo kształtu.

"Fotele" dla zmarłych zakonnic na Ischii.
(Źródło: www.paranormalne.pl)

Na nich sadzano zwłoki i oczekiwano, aż się rozłożą, co pewien czas sprawdzając ich stan. Rozkład następował szybko, zaś jego śledzenie miało przypominać, że doczesność jest niczym w porównaniu z późniejszym życiem wiecznym. Płyny ściekające z rozpadających się tkanek miękkich gromadziły się w wazonie wstawianym w część siedziska szumnie zwaną śpiewającym obszarem dzwonu. A reszta obsychała. Gdy zwłoki się już dobrze „odcedziły” i wysuszyły, trafiały do kostnicy, a potem były składane w grobie. Dlaczego praktykowano taki makabryczny obyczaj? Z tych samych powodów, dla których istniał podwójny pochówek. Gnijące ciało nie mogło być uważane za święte, a dusza w nim uwięziona nie mogła się oczyścić.

Podwójny pochówek to unikalny rytuał, jednak w innych częściach świata także był lub nadal jest praktykowany. Zgodnie z najnowszą wiedzą występował w starożytnym Meksyku i południowo-wschodniej Azji, zaś w Oceanii przeprowadzany jest po dziś dzień. Ale o tym napiszę w innych postach – o ile zdobędę wiarygodne informacje.

Obecnie południe Włoch jest częścią dużego kraju i chcąc nie chcąc, musi się dostosować do pewnych sposobów czy kierunków działania. Dlatego dzisiaj w Neapolu pogrzeby wyglądają z grubsza podobnie jak w innych krajach Europy. Można wybrać pochówek (rzecz jasna, pojedynczy) lub kremację. Całość przypomina polskie pogrzeby – różnice istnieją, ale nie są wielkie. Na przykład we Włoszech świadkiem kremowania ciała nie może być nikt z bliskich zmarłego. A jego prochy mogą być rozsypane w dowolnym miejscu. Pogrzeb odbywa się zazwyczaj przy otwartej trumnie, zaś całowanie zmarłego w policzek bądź czoło jest wyrazem szacunku. Kwiaty są częstym, aczkolwiek nie niezbędnym elementem ceremonii, zaś ubranie założone na pogrzeb może być kolorowe (chociaż za tradycyjny kolor pogrzebowy uważa się czerń). Wiele zależy tutaj od woli samego zmarłego i obyczajów w jego rodzinie. Dodatkowo wciąż żyje przesąd, że pochowanie zmarłej osoby z jej ulubionymi przedmiotami zapobiegnie jej powrotowi między żywych. Dlatego do trumny wkładane bywają książki, papierosy, biżuteria, a nawet fotografie ukochanych osób zmarłego. Ten przesąd to łącznik pomiędzy dzisiejszymi zglobalizowanymi zwyczajami a starą, południowowłoską tradycją podwójnego pochówku. W obu przypadkach chodzi o to samo: by zagwarantować zmarłym spokój duszy, a żywym to, iż nie będą nawiedzani przez zmarłych.


©  Agata A. Konopińska

ŹRÓDŁA:
- Kate Torgovnick (2013) artykuł „Death is not the end: Fascinating funeral traditions from around the globe”, w: https://ideas.ted.com
- Simba (2014) artykuł „Podwójny pogrzeb”, w: www.paranormalne.pl
- Donna Theobald, artykuł „Italian Funeral Tradition”, w: https://dying.lovetoknow.com/Italian_Funeral_Traditions
- Michael A. Ledeen (2009) Death In Naples, w: https://www.firstthings.com
- Krzysztof Rudziński, fragment książki „Wędrówki śródziemnomorskie”, Biblioteka „Niedzieli”, Częstochowa 2000. (w: www.niedziela.pl)


1 komentarz:

  1. Tradycje pogrzebowe zmieniają się na przestrzeni tysięcy lat, jednak od zawsze śmierć towarzyszyła ludziom, a pożegnanie ze zmarłym to bardzo ważny moment dla jego bliskich.

    OdpowiedzUsuń

Dobry komentarz to krótki komentarz! I ściśle na temat opublikowanych treści.