środa, 31 sierpnia 2016

Przez dziurę w murze czyli krótka wizyta na starym praskim kirkucie

Dzielnica Josefov (dawniej zwana Żydowskim Miastem) leży na prawym brzegu Wełtawy w sercu Pragi. Otoczona ze wszystkich stron słynną praską starówką, stanowi ważny turystycznie rejon, odwiedzany przez gości ze wszystkich stron świata dla jej atmosfery, architektury i dobrze zachowanych pamiątek po społeczności wyznania mojżeszowego. Oprócz sześciu synagog-muzeów (każda w innym stylu) na turystów czeka tu najstarszy w Europie cmentarz żydowski, czyli kirkut, o którym będzie opowiadał ten post.


Krótki rys historyczny ubarwi całość, zacznijmy więc od XII wieku, kiedy to żydzi prascy, zamieszkujący od 200 lat stolicę Czech i uznani za wrogów czeskich chrześcijan, zostali przeniesieni do getta (którego wówczas nie nazywano gettem, słowo to powstało bowiem niemal 100 lat później) na Josefovie (który jeszcze wtedy nie był Josefovem, imię to otrzymał bowiem pod koniec XVIII wieku na cześć cesarza Józefa II). Żydzi nie mogli swobodnie opuszczać terenu getta, lecz z czasem wybudowali sobie synagogi (jedną na każde dziesięć domów), założyli szkoły, zorganizowali targowiska. Ciasna zabudowa i niełaskawość otoczenia z pogromami ludności żydowskiej na czele, nie czyniły ich życia lekkim, łatwym i przyjemnym. W XV wieku zlikwidowano cmentarz żydowski poza granicami getta, więc na Josefovie musiał powstać nowy (czyli ten, który dzisiaj nazywamy starym). W XVI wieku z Królestwa Czeskiego masowo usuwano żydów, nakazując im emigrację, jednak żydzi nie tylko się uchowali, ale jeszcze doszło do rozkwitu gospodarczego i kulturalnego ich społeczności, co określano mianem złotego wieku. Stało się tak "po znajomości", czyli dzięki burmistrzowi żydowskiemu Maiselowi, który był jednocześnie ministrem finansów ówcześnie panującego w Czechach cesarza Rudolfa II. W XVIII wieku cesarzowa Maria Teresa wygnała żydów z Pragi, później jednak pozwolono im na powrót. Imperator Franciszek II nadał im przywileje i pozwolił zamieszkać poza obrębem getta. Cmentarz na Josefovie przestał być wtedy użytkowany i rozpoczął swą drogę ku peletonowi najznamienitszych zabytków Pragi. W połowie XIX wieku, podczas Wiosny Ludów, żydzi otrzymali od Czechów prawa obywatelskie. Jednak pod koniec tego stulecia władze Pragi postanowiły unowocześnić miasto, wyburzając większość zabudowań dzielnicy żydowskiej, by zlikwidować niehigieniczne, cuchnące uliczki pozbawione kanalizacji. Pozostały tylko synagogi i stary (dawniej zwany nowym) żydowski cmentarz. Do II Wojny Światowej niemieckojęzyczni żydzi prascy asymilowali się z pozostałą ludnością miasta i mieli się całkiem dobrze, lecz po 1939 roku nastały bardzo smutne czasy. Zarządzenie Hitlera nakazywało żydom nosić emblematy w postaci gwiazdy Dawida, zakazywało wykonywania niektórych zawodów (zwłaszcza tych intratnych) i coraz mocniej ograniczało ich prawa, a potem zaczęło się wywożenie tysięcy "podludzi" do obozów masowej zagłady. Wtedy praktycznie przestała istnieć praska społeczność żydowska. Pozostałych po niej świątyń, domów i cmentarza Hitler jednak nie zniszczył, gdyż postanowił urządzić w Pradze Muzeum Wymarłej Rasy, które miało ukazywać żydów jako rasę zdegenerowaną i podstępnego wroga III Rzeszy. Tak ostał się stary cmentarz - temat tego postu. 


Po wojnie stalinizm dołożył swoje, prascy żydzi wyemigrowali do Izraela i USA, w mieście pozostało ich może 1000. Ale synagogi i cmentarz przetrwały. Dziś trzeba stać w długiej kolejce i zainwestować kilkaset koron (od 60 do 90 zł) w bilety wstępu i pozwolenia na robienie zdjęć, by móc zwiedzić kilka muzeów i cmentarz. Jeśli ktoś nie jest osobiście związany z historią żydów praskich albo nie jest pasjonatem judaiców, decyzja o wydaniu takiej sumy na wstępy może być trudna. Nasza trójka w każdym razie, będąc podczas wakacji w Pradze, zdecydowała się zobaczyć tylko bogato zdobione wnętrze Synagogi Hiszpańskiej, inspirowane pałacami Alhambry, oraz cmentarz. Do synagogi kupiliśmy osobne bilety (też nietanie, ale warto ją zobaczyć), a cmentarz obejrzeliśmy... przez dziurę w murze. 


Układając z pomocą internetu plan wizyty w Pradze natknęłam się na radę, by zrezygnować z kupowania drogiego biletu na cmentarz (300 koron plus dodatkowe 50 za permit fotograficzny, razem 60 zł), bo wizyta tam nie jest warta swej ceny. Po wejściu na cmentarz trzeba iść wzdłuż sznurka wyznaczającego ścieżkę do kilku wybranych nagrobków, z których ten najcenniejszy, bo najstarszy (z 1439 roku) jest repliką. O bobrowaniu pomiędzy zatartymi macewami i dokonywaniu własnych odkryć nie ma mowy. Znacznie lepiej jest podejść pod zachodni mur cmentarza od strony ulicy i zajrzeć przez okienko w łuku zaryglowanej bramy. Tak też uczyniliśmy, nie mogąc się pogodzić z wędrowaniem "na przedszkolaka" po sznurku i na gwizdek. Ustaliliśmy, że w razie, gdybyśmy zaczęli omdlewać z zachwytu na widok tego, co za murem, kupimy bilety i pójdziemy między macewy. Wyjaśnię od razu, że tak się nie stało. 

Jeśli by ktoś chciał pójść w nasze ślady, podaję szczegóły: trzeba pójść ulicą Szeroką (jak "Shalom na Szerokiej"), minąć po prawej Synagogę Pinkasa i dojść do zaryglowanej bramy w zachodnim murze cmentarza (naprzeciwko Wydziału Sztuki Uniwersytetu Karola). Wizjer jest wystarczająco duży, być coś zobaczyć, można nawet od biedy zrobić zdjęcie, chociaż nie będzie to z pewnością arcydzieło kadrowania. Oto nasze fotki, pierwsza z perspektywy osoby niskiej, druga - wysokiej: 



Czy zobaczyliśmy coś nadzwyczaj pięknego albo skłaniającego do jeszcze nie przerabianych refleksji? Nie. Ot, stare, pochylone macewy z zatartymi inskrypcjami, wyglądające trochę jak rozchwiane zęby starca, niektóre wyszczerbione, inne pociemniałe, zżarte przez próchnicę. I postanowiliśmy na cmentarz nie wchodzić. Może i jest to jeden z 10 cmentarzy wciągniętych na listę "top ten in the world" przez National Geographic, ale nas na kolana nie rzucił. 

Według szacunków ludzi znających się na rzeczy na starym kirkucie w Pradze pochowano około 100 000 osób. Cmentarz był zbyt mały, by pomieścić aż tyle grobów, stosowano więc tzw. system nasypowy, zwożąc i nawarstwiając ziemię na te stare i zyskując w ten sposób przestrzeń na nowe. Dlatego na niewielkiej powierzchni znajduje się obecnie około 12 000 niebywale stłoczonych macew - tych, które się zachowały. Do ciekawszych obiektów należy tu renesansowy grób burmistrza Majzela, tumbowy nagrobek urodzonego w Poznaniu wielkiego rabina Loew ben Becalel, który według legendy stworzył Golema, mającego bronić żydów przed gojami, a także rząd XIV-wiecznych macew pochodzących z innego, jeszcze starszego kirkutu w Pradze. 

Wszystko to brzmi interesująco i na pewno można by dowiedzieć się ciekawych rzeczy od przewodnika oprowadzającego po kirkucie. Ale nie mając hopla na punkcie starych macew i kultury żydowskiej nie warto przepłacać. Na świecie jest wiele pięknych, starych cmentarzy żydowskich, po których można spacerować za darmo i do woli, oddając się zadumie i robiąc tyle fotek, ile zechce nasze widzimisię. Dlatego praski kirkut - chociaż taki sławny - można sobie z czystym sumieniem darować. Mam wrażenie, że bardziej owocna byłaby wizyta na nowym cmentarzu żydowskim, założonym w Pradze w XIX wieku i działającym do dziś zgodnie ze swym przeznaczeniem, bowiem można tam odwiedzić grób Franza Kafki. 

Obiektem, który w pewnym sensie należy do cmentarza na Josefovie jest neoromański Dom Przedpogrzebowy, zwany też Domem Obrzędowym. Stoi obok Synagogi Klausowej przy cmentarzu i bywa za nią mylnie brany. Mieści w sobie muzealne ekspozycje dotyczące żydowskich zwyczajów pogrzebowych i medycyny w getcie. Można tu zobaczyć unikalną macewę z drewna, jedną z zaledwie kilku zachowanych na terenie Europy. Dom powstał w początkach XX wieku i należał do Bractwa Pogrzebowego Chewra Kadisza, służąc jako kostnica i sala pogrzebowa. Wstęp do środka jest płatny (no oczywiście!), lecz w sezonie letnim przed wejściem stoi zniechęcająco długa kolejka, więc sobie odpuściliśmy. Złożymy tu wizytę kiedy indziej. 


Jako ciekawostkę mogę jeszcze podać cenę wizyty w toalecie obok Domu Obrzędowego. Jest to cena... zaporowa. Za stanie w długiej kolejce, a potem skorzystanie z bardzo przeciętnego przybytku trzeba zapłacić 2 euro. Pieniądze idą zapewne na remont cmentarza... 


©  Agata Anna Konopińska


ŹRÓDŁA:

- Bielawski K. "Praga": www.kirkuty.xip.pl

- Grygielska P. (2012) wpis "Josefov - praskie getto" na blogu: https://prawiewszystkoopradze.blogspot.com

- strona Żydowskiego Muzeum w Pradze: https://www.jewishmuseum.cz

2 komentarze:

Dobry komentarz to krótki komentarz! I ściśle na temat opublikowanych treści.