czwartek, 31 maja 2018

Katakumby w Neapolu: San Gennaro


Południe Włoch może się pochwalić wieloma podziemnymi atrakcjami, w tym atrakcjami dla najtwardszych – katakumbami kapucynów w Palermo na Sycylii. Ale nie o nich chcę dzisiaj pisać. W samym Rzymie katakumb jest około 40, lecz także nie one są tematem tego postu. Tematem jest to, co w tytule.

Słowo „katakumby” oznacza podziemny cmentarz, zwykle wielopoziomowy i składający się z komór grobowych połączonych korytarzami. Tego rodzaju cmentarze występowały w wielu kulturach, m.in. rzymskiej, żydowskiej i chrześcijańskiej. Termin „katakumby” po raz pierwszy wypłynął na światło dzienne w starożytnym Rzymie. Nazwano tak stare kamieniołomy, w których dawniej wydobywano miękki tuf wulkaniczny, a które znajdowały się w bliskim sąsiedztwie grobu jamowego świętego Sebastiana. O ile pierwsze podziemne cmentarze powstały w Rzymie między I a IV wiekiem, to słowo „katakumby” zagościło na dobre w słownikach dopiero w IX wieku. Właśnie wtedy przestało być tylko składnikiem nazw własnych i zostało przypisane wszelkiego rodzaju podziemnym cmentarzom. Co ciekawe, rzymskie katakumby pełniły rolę cmentarzy publicznych tylko do początków V wieku, kiedy to Kościół powrócił do pochówków naziemnych bądź wewnątrz bazylik. Tak więc słowo „katakumby” nabrało swego dzisiejszego znaczenia dopiero wtedy, gdy cmentarze-katakumby na swym znaczeniu straciły.

W Neapolu zachowały się trzy egzemplarze katakumb: katakumby Św. Januarego (San Gennaro), Św. Seweryna (San Severo) i Św. Gaudiosa (San Gaudioso).

Najczęściej odwiedzane przez turystów są katakumby San Gennaro pod Bazyliką Matki Dobrej Rady (Basilica Madre del Buon Consiglio), w których byliśmy także i my. Znajdują się pod dzielnicą Rione Sanita, zwaną Doliną Śmierci. Do zwiedzania udostępniono tylko część cmentarza – reszta jest własnością Watykanu, lecz nie ma co się martwić, oglądania i ciekawostek jest i tak sporo. Katakumby zwiedza się wyłącznie z przewodnikiem, który musi obsłużyć grupę dwujęzycznie: po włosku i po angielsku. Nasza przewodniczka mówiła po angielsku na tyle dobrze, że gdy się uważnie przysłuchiwaliśmy, dało się wszystko zrozumieć i nawet można ją było o coś zapytać.

Katakumby San Gennaro uchodzą za jedne z najcenniejszych w całych południowych Włoszech. Są najstarszymi i najświętszymi z neapolitańskich katakumb. Od V wieku, kiedy to złożono tutaj szczątki patrona Neapolu, Św. Januarego, stały się miejscem pielgrzymek chrześcijańskich. Słyną z wielkich przestrzeni i grobowych fresków mających co najmniej 1500 lat. Archeolodzy odkryli tu około 3000 grobów, zlokalizowanych na dwóch kondygnacjach w przestrzennych, a czasem ciaśniejszych, lecz zawsze wysokich komorach. Najstarszy grób pochodzi z II wieku, jeszcze z czasów pogańskich. Zanim powstał cmentarz chrześcijański, chowano tu pogan.

Jako pierwszy obejrzeliśmy grób bogatej rodziny Theotecnusa z Rzymu. Tego typu grób nazywa się arkosolium i jest przykładem sposobu, w jaki w okresie wczesnochrześcijańskim chowano najbogatszych obywateli. Ma on postać wykutego w ścianie łuku głębokiego na solidną pięść, zabudowanego na dole murkiem, za którym składa się ciało i przykrywa je szczelną, marmurową pokrywą – w ten sposób powstaje prosty sarkofag. Wnętrze łuku nad sarkofagiem zdobi się freskiem lub mozaiką (ozdoby mają podkreślić duże znaczenie społeczne pochowanych osób). Całość znajduje się w niszy, która w przypadku najbogatszych obywateli mogła być odgrodzona od reszty cmentarza kratą – taką niszę nazywa się cubiculum.

W grobie rodziny Theotecnusa spoczywają trzy osoby (sam Theotecnus, jego żona Ilaritas i córka Nonnosa). Chowane były w kolejności umierania jedna na drugiej – oczywiście bez trumien. Informacja o tym, kto zmarł pierwszy, a kto ostatni zawarta jest we fresku. Dat śmierci nie ma, podano tylko ile lat miała każda z osób gdy umarła. Można jednak przeprowadzić wnioskowanie ze szczegółów malowidła. Pierwsza zmarła namalowana po środku dwuletnia Nonnosa, drugi musiał być Theotecnus, a ostatnia Ilaritas, co potwierdzają żałobne, fioletowe szaty typowe dla ówczesnych wdów.





Wniosek jest jasny: freski w grobach rodzinnych malowano „na raty”, stopniowo dodając wizerunki zmarłych. Grobowy fresk rodziny Theotecnus malowano trzykrotnie, o czym świadczą trzy warstwy gipsu i farb. Gdy umierała kolejna osoba, na nowej warstwie gipsu odtwarzano wizerunki leżących już w grobie zmarłych, oczywiście dodając do nich nową osobę. Nawiasem mówiąc, fresk rodziny Theotecnus jest jednym z najstarszych fresków chrześcijańskich na świecie. Sądząc z lokalizacji arkosolium, pochówki członków rodziny musiały mieć miejsce pomiędzy II/III a VI wiekiem n.e. Wtedy też musiano namalować fresk. Gdy go zobaczyłam, pomyślałam: „Bardzo dziwne, że zachował się tak znakomicie – chyba, że jest właśnie świeżo odrestaurowany…”



Trzymając się przedstawionej wyżej linii rozumowania, z innego fresku można wnioskować, że ojciec i syn (albo dwaj bracia) ponieśli śmierć w tym samym czasie.



Zastanawiam się jednak, czy to malowidło nie ma innego znaczenia, bo przy innym grobie namalowany był fresk o takiej samej treści: młodszy mężczyzna bez brody podaje chleb starszemu mężczyźnie z brodą. Może chodziło o pana i sługę, którzy zginęli razem? (I tu WIELKI ŚMIECH! Później dowiedziałam się, co to za postaci: otóż jest to Św. Piotr z koroną męczeństwa, a nie żadnym chlebem, oraz Św. Paweł ze zwojem pisma. Przywykłam do Św. Piotra z brodą i wielkim kluczem, ale ostatecznie przystaję na to, że bardzo stary wizerunek świętego może zawierać odmienne symbole niż te, które malowano przy nim później. W początkach chrześcijaństwa Św. Piotr był przede wszystkim męczennikiem, a dopiero później – klucznikiem Raju.)


Jak więc widać, freski grobowe nie zawsze ukazywały osoby pochowane w danym grobie. Mogły też przedstawiać świętych i inne postaci religijne, albo… przyrodę. W przypadku poniższego malowidła nie ma jasności, dlaczego widnieje na nim paw i dwa (a według mnie cztery) inne ptaki po bokach. Uważa się, że ptactwo musiało mieć duże znaczenie w życiu zmarłego. Moim zdaniem mógł on (ona?) być ogrodnikiem, gdyż paw depcze po czerwonych różach, a na czymś w rodzaju klombów stoją ozdobne wazy – całość przypomina pałacowy ogród.


Arkosolia mniej znamienitych obywateli występowały gromadnie.


Inny, bardziej powszechny typ grobów w katakumbach to loculum, czyli podłużna, ścienna nisza „bez pokrywki”, do której wkładano ciało. Nisze mogły być ustawione gęsto jedna nad drugą. W ten sposób chowano klasę średnią.


Dla najbiedniejszych przeznaczone były groby podłogowe, forme – po prostu płytkie dołki wykute byle jak w podłożu, tak ja te widoczne na zdjęciu tzw. bazyliki mniejszej, aktywnej podziemnej świątyni z czasów, gdy chrześcijanie musieli się ukrywać ze swą wiarą.


Katakumby otrzymały imię Św. Januarego dopiero w V wieku, kiedy to umieszczono w nich szczątki świętego i patrona Neapolu. Grób Św. Januarego miał postać cubiculum i był posadowiony na niższej z dwóch kondygnacji, w dosyć głębokiej, osobnej komorze pod Kryptą Biskupów (w której do XI wieku chowano kościelnych dostojników, przeznaczając dla nich zdecydowanie więcej przestrzeni grzebalnej niż dla zwykłych śmiertelników). Cielesne pozostałości świętego spoczywały na kamiennym katafalku - na zdjęciu jest on oglądany z góry.


Fragment fresku przedstawiającego Św. Januarego został niedawno odrestaurowany i wystawiony obok katafalku.


Na niższej kondygnacji (-2) podziwialiśmy komory grobowe o ścianach w całości pokrytych kolorowymi freskami, tyle że bardzo zniszczonymi - jak ten z postacią Chrystusa.


Sufity, również udekorowane malunkami, były podparte przez metalowe stemple.


Przewodniczka zwróciła nam uwagę na fresk sufitowy przedstawiający znaną biblijną scenę. Jest to fresk z II-III wieku! Niestety, z powodu dużej wilgotności powietrza w podziemiach freski znajdują się w opłakanym stanie. Lecz na tym pomiędzy Adamem i Ewą można dostrzec wyblakłe Drzewo Życia oraz – o ile mnie wzrok nie myli – węża.


Przy wejściu na poziom -2 można obejrzeć starą chrzcielnicę, a obok niej zabytkowy (i okrutnie prosty, przez co mało „święty”) kamienny ołtarz z dziwacznym, kwadratowym otworem. Otwór – jak sądzą naukowcy – służył do przekazywania ofiar. Obecnie pomieszczenie z ołtarzem bywa czasem wykorzystywane w celach religijnych przy specjalnych okazjach.


Spacer przez monumentalne cmentarzysko poziomu -2 wywiera na człowieku ogromne wrażenie. Szkoda tylko, że trwa tak krótko! Cmentarzysko jest rozległe, więc na pewno byłoby gdzie spacerować.



Na poziomie -2 również są freski, jak na przykład ten ukazujący Św. Januarego (znowu!) stojącego pomiędzy rysującymi się w tle dwoma „wybitnymi wyniosłościami terenu” górującymi nad Neapolem: Monte Somma i Wezuwiuszem.


Czy Neapolitańczycy zadbali o katakumby, swoje dziedzictwo kulturowe? Przez długi czas nikt nie podejmował się objęcia pieczą tego wspaniałego zabytku, o historii sięgającej II w. n.e. Pomiędzy XIII a XVIII w. katakumby wielokrotnie plądrowano. Ich odrestaurowanie wymagało przeniesienia szczątków zmarłych na inne cmentarze, więc sporo z nich trafiło na cmentarz Fontanelle (o którym można poczytać TUTAJ). Podczas II Wojny Światowej ludność cywilna szukała w katakumbach schronienia. Po wojnie cmentarne podziemia pozostawały zamknięte, dopiero w 1969 roku arcybiskup Neapolu kazał je udostępnić archeologom i konserwatorom.

Utrzymaniem czystości w katakumbach zajmują się młodzi mieszkańcy najbiedniejszej dzielnicy Neapolu, Rione Sanita, dzięki czemu wskaźnik tamtejszego bezrobocia jest nieco niższy, zaś morale nieco wyższe. W ostatnich latach ogłoszono akcję „Zachowaj Przeszłość Przy Życiu”, mającą na celu pozyskanie od ochotników funduszy na renowację katakumb. I sponsorzy się znaleźli. Aby przyczynić się do zachowania cennych reliktów historii i sztuki, a także wesprzeć najbiedniejszą warstwę lokalnej społeczności, w 2017 roku kompania produkująca szynkę prosciutto postanowiła sfinansować odnowę starych fresków. Projekt jest obecnie w trakcie realizacji i ma potrwać do końca 2019 roku. Z tego powodu część katakumb San Gennaro jest chwilowo wyłączona ze zwiedzania, a my nie zobaczyliśmy wielu wspaniałych mozaik i malowideł :(

Po 15-minutowym spacerze od San Gennaro można wejść na ten sam bilet do katakumb San Gaudioso (lepiej jednak odwiedzić je przed San Gennaro, bo są czynne tylko do 13:00 – nam się z tego powodu nie udało). Do katakumb wchodzi się przez kryptę Bazyliki di Santa Maria della Sanità, wartej uwagi z racji ogromnej liczby kopuł (jest ich aż 12). W katakumbach San Gaudioso można obejrzeć ładne wczesnochrześcijańskie freski przedstawiające historie męczenników, grób Św. Gaudioso ozdobiony mozaikami z VI. w., rzeźbę z VII w. wyobrażającą martwego Chrystusa. Największe rzesze ciekawskich przyciąga jednak makabryczna “galeria sztuki”, związana ze zwyczajami pogrzebowymi praktykowanymi w VII w. przez dominikanów (o czym napisałam osobny post – dostępny TUTAJ).

Kiedyś z pewnością wrócimy do Neapolu i odwiedzimy katakumby San Gaudioso, jak również San Severo. Może za rok? Nasz bilet, kupiony w kasie San Gennaro, zachowuje ważność przez 12 miesięcy. Ale nawet gdyby ją stracił, warto się wybrać w te strony.
© Agata A. Konopińska

ŹRÓDŁA:
- Wykład przewodnika oprowadzającego po Katakumbach San Gennaro.
- Artykuł „Początki katakumb”: https://www.catacombe.roma.it/
- Artykuł „Catacombs San Gennaro” w: www.catacombedinapoli.it
- Artykuł „Catacombe di San Gennaro” w: www.lonelyplanet.comwww.lonelyplanet.com
- Robert Harding (2017) Ancient frescoes in catacombs beneath Naples to be restored - with funds from a prosciutto company: https://www.telegraph.co.uk/news/2017/
- Jim Harper (2015) The Catacombs of San Gennaro: https://www.historicmysteries.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dobry komentarz to krótki komentarz! I ściśle na temat opublikowanych treści.